piątek, 25 lipca 2008

Dziewczynka cz.2



Dziś postanowiłam sobie, że po kolei będę kończyć zaczęte hafty , a jest ich kilka. Na początek chcę skończyć " dziewczynkę" . Powoli przybywa mi krzyżyków.




środa, 23 lipca 2008

Dziewczynka.



W czasie wyjazdu nie zabrakło krótkich chwil z igłą. Wróciłam do wyszywania mojej dziewczynki - niewiele przybyło, ale zawsze coś :))


Skończyłam też zaczęty motyw na drugą letnią torbę i wyszyłam na kosmetyczkę.



Nad morzem dokupiłam breloczki i zawieszki do telefonu , które mam nadzieję wykorzystam do szycia torby. 


 Czyż nie pasują idealnie?
 
W Kołobrzegu mam swoją ulubioną pasmanterię , którą za każdym razem jak jestem w Kołobrzegu odwiedzam. I tym razem ją odwiedziłam i oczywiście coś kupiłam. Tym razem są to kolorowe kanwy.
 
 
 
 Najbardziej cieszę się z tej białej kanwy ze srebrną nitką.
 
Na tej żółtej już nad morzem zaczęłam kolejny przerywnik. Jednak postanowiłam wyszywać dziewczynkę , a przerywnik zostawię sobie na nocne dyżury w pracy.
 
 

wtorek, 22 lipca 2008

Wspomnienia z nad Bałtyku.



Wakacje to czas wyjazdów. Ja już wróciłam i chcę się podzielić wspomnieniami z wyjazdu, a tych którzy odwiedzą okolice Kołobrzegu zachęcić do zobaczenia kilku miejsc.

W tym roku już po raz siódmy korzystaliśmy z rehabilitacji w uroczym ośrodku "Muszelka " w Sianożętach. Lubię ten ośrodek i Sianożęty, bo jest tam cicho i spokojnie . Nie ma tłumów. Cały rok pracuję w wielkim szpitalu, mieszkam w blokowisku , więc na wypoczynek szukam spokojnego miejsca i tu je znalazłam. Jest to dla mnie idealne miejsce.
 

 w tym zielonym domku mieszkam za każdym razem będąc w "Muszelce"  
 
W tym roku pogoda nie była zbyt udana.
Jednak wcale się nie nudziliśmy.
 
Michał gra w szachy.
 


 
Zwiedziliśmy skansen chleba w Ustroniu Morskim. 
 

 Wycieczka do Kołobrzegu-latarnia morska.


Wycieczka rowerowa po terenie dawnego lotniska radzieckiego
w Podczelu.


Jeden z wielu hangarów na tym lotnisku.
  
 A muszę się wam pochwalić ,że po 20 latach po raz pierwszy wsiadłam na rower i pojechałam na wycieczkę. A jakie było zdziwienie moich synów jak zobaczyli mnie na rowerze. Mile wspominam te chwile.
 
Były też i przygody :)) Na terenie ośrodka były trzy gniazda os. Po tym jak pożądliły mojego syna została wezwana straż pożarna , i strażacy mieli zajęcie. Wszystkie gniazda zostały usunięte.
 
 
Nad morzem musiałam widzieć zachody słońca, które uwielbiam , a każdy zachód jest inny.
 


 
Trzy zachody, a jakie różne i piękne.
 
Jak Bałtyk to i mewy nie tylko te na mojej torbie:))
Wykonałam setki zdjęć, aby udało się je uchwycić.
 
 Podwójna tęcza  
 


  A to już rybitwa
 
 
 Rehabilitacja postawiła Michała nie tylko na nogi , ale i na ręce.
W ostatni wieczór mój synuś popisywał się umiejętnością chodzenia na rękach.
 
 
Smutne minki i łzy w oczach bo to już ostatnie chwile - żegnamy się
z morzem na długi rok. Grosiki tradycyjnie wrzucone do morza , tyłem do wody i przez lewe ramie , aby znów tam wrócić.

piątek, 4 lipca 2008

Wyjeżdżam...






Bardzo serdecznie wszystkim dziękuję , za miłe słowa i życzenia udanego urlopu. Dziękuję wszystkim, którzy odwiedzają mojego bloga.

 Nie wiem jak wy , ale ja oczywiście zabieram ze sobą hafty. A , że nie mogę się zdecydować , które zabrać , to walizka wypchana jest po brzegi , a w niej kilka haftów. A z doświadczenia wiem, że pewnie przeleżą tam cały pobyt. Będzie czas na plażowanie,
 zwiedzanie, długie spacery po plaży, oglądanie zachodów słońca.


czwartek, 3 lipca 2008

Przed urlopowe zakupy.



Dzisiaj jeszcze przed wyjazdem doszła paczka z zakupionymi na allegro zestawami do haftu.
 


 
 Zestaw nr 1.




Zestaw nr 2

 Ostatnie dwa dni przed wyjazdem spędziłam na wizytach u lekarzy i wypełnianiu wszystkich papierów dla dzieci. Jedziemy na rehabilitację i te wszystkie zaświadczenia są nam niezbędne. Jednak łapałam króciutkie chwile odpoczynku , aby zrobić chociaż kilka krzyżyków. Niestety haftu nie skończyłam , ani drugiej torby nie uszyłam zrobię to po powrocie.


Tylko tyle zdążyłam :((
 

środa, 2 lipca 2008

Huśtawka.ogrodowa.



 Chłopcy spędzają wakacje u babci na wsi.
Ja wczoraj byłam pierwszy dzień po urlopie w pracy.

Moi panowie wykorzystali moją nieobecność na wsi i zrobili mi huśtawkę ogrodową. 
 
Mój teść ma stolarnię, na własne potrzeby i drzewo. Mój mąż to złota rączka , a chłopcy mu dzielnie pomagali i tak oto powstała huśtawka: 
 

 




 
Oleńka wypróbowała huśtawkę i jest cała szczęśliwa.
Prawda , że ładna???
 
 A w przerwach w pracy był odpoczynek i dziecięce harce w basenie.  
 
 
 
Jeszcze nie pisałam ,że parawan świetnie zdaje egzamin nie tylko nad morzem , ale i w górach. To ten sam parawan uszyty przez moja mamę: