poniedziałek, 12 września 2011

Przyszedł wrzesień, przyszła jesień ...



Ostatnio rzadko tu bywam, robótkowo też niewiele się u mnie dzieje.
Pracuję jedynie nad niewielkim haftem, do którego się zobowiązałam.
A to wszystko dlatego, że dojrzewam do poważnych zmian w moim życiu. Zmian , które wymagają przemyślanych decyzji, rozsądnych i dotyczą całej rodziny, więc wszyscy muszą je zaakceptować.
Dojrzewam do zmiany mieszkania, bo moja kawalerka jest zbyt ciasna dla 4-ro osobowej rodziny, dzieci nie mają najlepszych warunków do nauki :(
Dzieci ...hm ... to już kawalerka w gimnazjum jeden ma ponad 170 cm wzrostu :)
Jednak dla mnie na zawsze to będą dzieci :)
A jak nie wyjdzie, to będzie kapitalny remont i przemeblowanie.
A za oknem ostatnie podrygi lata, ale czuć już jesień.
Na razie tą naszą, piękną, złotą jesień.
A ja na powitanie jej zrobiłam sobie dekorację na stół:
 

Kwitną wrzosy, rośnie tuja...


...kwitną słoneczniki...


...rosną grzybki...

 
...dojrzały rajskie jabłuszka, borówki i żołędzie...

A na ścianę zrobiłam sobie jesienny wianek:


Podkład to wianek z mchu, z kwiaciarni .

   
Wykorzystałam naturalne dary jesieni...

  
...tuję, szyszki, kasztan, jarzębina...

  
...rajskie jabłuszka czerwone i żółte, orzechy laskowe..

  
...żołędzie, grzybki, maliny i borówki są sztuczne.

  
A tak wygląda w całości.
 
Wyżyłam się, bo już mnie talent męczył :)