czwartek, 30 czerwca 2011

Zabawa kolorami...



Na froncie robótkowym niewiele się dzieje, a to dlatego, że po głowie mi chodzą różne pomysły.
Przekładam moje szmatki w prawo i w lewo, tnę układam, kombinuję...



Nacięłam tych kwadratów chyba z 600 wielkości 10 x 10 cm.


 ... układam, przekładam, przymierzam...



... zszywam i dalej nic z tego.
 
Czas ucieka, a nic konkretnego jeszcze nie powstało, a pomysł nadal rodzi się w głowie.
Jak długo to potrwa i czy coś z tego wyjdzie ???
Sama jeszcze nie wiem.
 
Chłopców w sobotę zawieźliśmy na rekolekcje, więc mogłam zając ich pokój, biurko i tam sobie spokojnie szyć.
 
Szkoda tylko, że pogoda za oknem iście jesienna :(
Szaro, zimno, mokro brrrrrrrrrr.
 
Ciekawe czy coś wyjdzie z tej mojej zabawami kolorami hihihi ???
  

środa, 29 czerwca 2011

Z opóźnieniem , ale przeczytałam.



Miałam przeczytać w długi majowy weekend książkę z wymianki-
"96 Końców Świata",
ale nie udało się.
A to dlatego, że udało mi się namówić tatę na przeczytanie książki.
Odkąd tata zachorował na Alzheimera to przestał czytać. Dlatego tak się cieszę, że zaciekawiła go książka i cierpliwie czekałam , aż przeczyta.
Jak wiadomo przy tej chorobie, czytał powoli, ale ze zrozumieniem.
A dla mnie to wielka radość.
 
 
"To jest książka o tych, którzy odeszli i o tych, co zostali. O ich bólu, lękach, cierpieniu, o tym, jak radzą sobie z pustką. Literacka stypa, podczas której zmarłych wspomina się dobrze, a mówią o nich ci, którzy ich kochali..."
 
 
W książce znalazłam wiele odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.
Inaczej spojrzałam na tę katastrofę, nie oczami żądnych sensacji dziennikarzy, ale oczami najbliższych ofiar katastrofy.
 
Książkę czyta się ciężko, przepełniona bólem i łzami rodzin ofiar, żałobą,
a jednocześnie przybliża niektóre osoby, znane z telewizji ,
a także osoby do tej pory anonimowe, z książki dowiedziałam się jakimi byli ludźmi na co dzień, jak byli postrzegani przez normalnych ludzi z otoczenia.
 
Nie znoszę polityki i dlatego z ciekawością przeczytałam tę pozycję, bo jest to książka o tragedii, o ludziach, bez polityki, bez tych wszystkich spekulacji, którymi karmiły nas media.
 
Książki nie da się przeczytać od deski do deski jednym tchem.
Psychika nasza nie jest w stanie tego znieść. Czytając łzy same płyną po policzkach. Dla osób wrażliwych nie polecam rozdziału , w którym są opisy jak odbywały się identyfikacje, jak wyglądały rzeczy odnalezione w miejscu katastrofy.
 
Jednak mnie książka zainteresowała bardzo się cieszę , że ją dostałam i mogłam przeczytać.

sobota, 25 czerwca 2011

Wymiankowe zakładki pergamano.



Kolejne dwie zakładki wykonałam techniką pergamano.
Pierwsza kolorowa:
 

 Miała być wiosenno-letnia.

 
Zbliżenie na szczegóły.
 
Jeszcze nad kolorowaniem muszę popracować, bo nie wychodzi mi tak jakbym chciała :(
 
Druga w bieli:
 
  
Miała być delikatna.


 Zbliżenia na szczegóły...



 
 Mojej wymiankowej koleżance OLI się  spodobały, a to najważniejsze.

czwartek, 23 czerwca 2011

Letnia zakładka.



Na majową wymiankę książkową u Sabinki przygotowałam trzy zakładki. Warunkiem wymiany było zrobienie zakładki kojarzącej się z wiosną lub latem.
 
Pierwsza zakładka jest zrobiona, techniką scrap:
 

 Dół zakładki...


 ...góra...

 
... a tak wyglądała cała.
 
Pozostałe dwie w następnym wpisie.

Początek wakacji z maszyną do szycia.


Jak co roku z wielką radością powtarzam słowa piosenki Zespołu OTTO.
 
Ja z wakacji cieszę się bardzo, jest to także odpoczynek dla mnie od życia
z zegarkiem w ręku, mamy czas wolny dla siebie z chłopakami.
 

Wczoraj  usiadłam do maszyny i uszyłam sobie poduchę na leżak:


Kolory bardzo letnie, żywe.



Tutaj widać pikowania.
 
Kiedyś szyłam poduchy na huśtawkę (  tutaj o tym pisałam) i wtedy wpadł mi do głowy pomysł , aby uszyć jeszcze na leżak.
Trwało to bardzo długo, ale mam już swoją poduchę.
 
Wymiary 150 cm x 50 cm, w środku jest ocieplinka złożona na cztery.
 
Jak już wyjęłam maszynę, to od razu uszyłam na podmianę obleczenie dla leża Nera.
 
 
Zdjęcie robione w korytarzu,
nie oddaje rzeczywistego ciemnozielonego koloru.
 
 
Pies nowe leże od razu zaakceptował.
 
A tutaj możecie zobaczyć jakie jest to pierwsze posłanie, które też bardzo lubi.
 

wtorek, 21 czerwca 2011

Morskie skarby cz.3



W ubiegłoroczne wakacje zaczęłam ten haft.
Jeszcze we wrześniu po operacji zrobiłam kilka krzyżyków, a potem zniknął na dnie szuflady.
Nadchodzi lato, wakacje, czas więc, aby ujrzał światło dzienne.
 

 Na takim etapie go zostawiłam...

 
 
 
...tak jest obecnie.
 
W tym sezonie chciałabym go skończyć:)
 
Więcej o etapach pracy nad tym haftem przeczytacie na moim starym blogu : tutaj i tutaj.

wtorek, 14 czerwca 2011

Mój pierwszy przepiśnik.



Blogi AGNIESZKI i MAMUTY ,
na których zobaczyłam wiele wspaniałych pomysłów na zeszyt z przepisami: "przepiśnik" zainspirowały mnie do zrobienia takiego przepiśnika.
 
Z założenia miał to być prezent na Dzień Matki.
Udało mi się zrobić wszystko na czas, ale nie mam swojej bindownicy.
 

W punktach usługowych,( a jest ich kilka w moim mieście) niestety bindownice są zbyt małe i nie weszła do nich gruba okładka :(
Od maja szukałam pomysłu na skończenie mojej pracy.
Wreszcie w Rabce w Instytucie Chorób Płuc punkt usługowy zbindował mi mój przepiśnik :)
 

 Cały w tonacji brązowo - beżowej z dodatkami ecru.


 Do środka wstawiłam kolorowe przekładki...

 
 ...oraz kartki w kratkę.
Nie do końca jestem zadowolona, bo nie było sprężyny metalowej tylko plastikowa i tylko niebieska.
Jednak najważniejsze, że jest gotowy, że się wreszcie udało go zbindować.
 
Całość ma format B5.
Przekładki  kupiłam gotowe i docinałam z rozmiaru A4.
Do środka dałam kartki z gotowego nieco większego zeszytu i też je docinałam na wymiar.
Okładka jest zrobiona z 2 mm tektury .
Teraz wiem, że muszę, kupić nieco cieńszą tekturę, mam kolejne doświadczenie i wyciągnięte wnioski za sobą.
 
Przepiśnik leży i czeka na powrót nowej właścicielki.
Ciekawe, czy się spodoba ?

czwartek, 9 czerwca 2011

Polecam : "Doktor Karolina..."



Dzisiaj chciałabym polecić kolejną przeczytana książkę
"Doktor Karolina" Joanny Rogali:
 
 
"Ciepła i pełna humoru opowieść o tym, jak niełatwo jest odnaleźć swoje miejsce na ziemi. Miejsce to czasem znajduje się poza naszym dotychczasowym życiem, wielkim miastem i wygórowanymi ambicjami, a kryje się w nic nieznaczącym punkcie na mapie. Karolina, początkująca doktor weterynarii, wybiera się w odwiedziny do dziadka na wieś. Przypadek sprawia, że zostaje tam na dłużej, przez co musi zrezygnować ze wszystkich posiadanych dotąd planów. Z dala od wielkomiejskiego zgiełku poznaje wiejskie zwyczaje, rozwiązuje tamtejsze zagadki, zaprzyjaźnia się z ludźmi i uczy się żyć w zgodzie ze swoim sumieniem. Z kolei jej pobyt uruchamia we wsi lawinę sensacyjnych wydarzeń, których skutki trudne są do przewidzenia. W tej książce problemy ważne i poważne splatają się z błahostkami, groteska sąsiaduje z kryminałem, a zamiast banalnego romansu miłość rodzi się z najgłębszej przyjaźni."
 

 Jest to debiut literacki Pani Joasi, i mam nadzieję na dalszy ciąg.
 
Przeczytałam ją jednym tchem.
Ubawiłam się przy niej niesamowicie, raz po raz parskając głośnym śmiechem, wzbudzając przy tym ciekawe spojrzenia i zainteresowanie rodzinki.
Fragmenty czytałam na głos moim chłopakom, którzy również wybuchali atakami śmiechu.
Znajdziecie w niej także elementy zabawnej sensacji.
Nie polecam osobom , ktore mają mało czasu, bo nie oderwiecie się od niej tak szybko, nieprzespana noc gwarantowana. Nie polecam też osobom ze śpiącym za ścianą maluchem, bo wybuch śmiechu na pewno go obudzi.
 
Książka idealna dla osób, które chcą odpocząć po ciężkim dniu pracy, lekka, miła, przyjemna, pełna humoru, a także pełna zaskakujących historyjek, idealna na letnie popołudnie, albo na urlopowy wyjazd.
Dobra dla tych, którzy chociaż na chwilę chcą oderwać się od rzeczywistości i zapomnieć o problemach dnia codziennego.
 
Poznacie np. nowy sposób na depilację, dowiecie się dlaczego nie należy jeść śliwek z nalewki babci, albo do czego są zdolne dzieciaki...
 
Kiedyś tak bawiły mnie książki M. Musierowicz i J. Chmielewskiej.

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Dla dziewczynek.



Zrobiłam też karteczki dla dwóch dziewczynek z MP.
 
Starałam się, aby były wesołe i kolorowe:
 

 Pierwsza z misiem

 
Dla młodszej dziewczynki.
 

 Druga z małą wróżką.


 
Jak dla dziewczynek, to koniecznie musiał być kolor różowy i jego odcienie.
 
Ciekawe czy się spodobały ?
 

niedziela, 5 czerwca 2011

Dla chłopczyka i chłopaka.



Przed Dniem Dziecka powstało kilka kartek, które teraz mogę już pokazać.
Pierwsza powstała kartka dla małego chłopczyka:
 
 
 Od Eli dostałam adres chłopca z MP, ale to był nastolatek, dlatego szybko zrobiłam kartkę dla nieco starszego chłopaka, miłośnika piłki nożnej :
 
 
 
 Ta wydawała mi się nieco bardziej odpowiednia dla nastolatka.