piątek, 8 sierpnia 2008

Metryczka cz.3



Mimo, że chodzę do pracy, a dzisiaj jestem po nocnym dyżurze udało mi trochę po wyszywać. Powoli widać misia, a oto efekt: 


Jeszcze metryczka nie skończona , dziewczynka też czeka, i jeszcze kilka innych haftów zaczętych, a ja już  myślę o nowym. Tym razem będą to konie. Jeden obrazek chcę zrobić dla mojego wujka , który jest organizatorem obozu konnego. Jest On wielkim miłośnikiem koni, następne dla Michała , bo poprosił o obrazek z konikami.  A co z moim postanowieniem, żeby skończyć najpierw wszystko co zaczęte??? Znów spełznie na niczym.
Wzory koni już mam dzięki pomocy dziewczyn z forum - serdecznie dziękuję za pomoc.

Dzisiaj też odkryłam w jednej pasmanterii ,że od niedawna mają mulinę Anchor. HURA!!!! Już nie będę musiała zamieniać na DMC , ani jeździć do Zakopanego lub Krakowa.  Mam trochę wzorów podanych właśnie w tej mulinie. Szkoda ,że kilka dni temu tym nie wiedziałam:((
Wyszywałabym mojego misia Anchorem , a nie DMC.

       Obozowe wieści:  
 Mam ich teraz więcej. Chłopcy już znają tyle fachowych terminów. Umieją opiekować się końmi. Mieli już też dyżur w stajni i w kuchni. Jeżdżą już samodzielnie pod okiem instruktora , ale bez lonży. Znają już wszystkie kroki konia. Michał jest zakochany w swojej klaczy "Wichurze" i nie chce jeździć na innym koniu. Łukasz jadąc na obóz bał się koni i zgodził się na wyjazd pod warunkiem ,że jazda nie będzie obowiązkowa. A teraz? Teraz jeździ cały szczęśliwy. Jego koń do jazdy to "Liwiec"  Michał poprosił o zgodę na jazdę po powrocie. Dziś już zrobiłam rozeznanie w pobliskiej stadninie o możliwości jazdy konnej. Jak wszystko się uda dwa razy w tygodniu będzie miał godzinę jazdy konnej. Cieszę się ,że tak pokochał te zwierzęta i ma taki zapał, niech ma jakieś zainteresowania.
 
Dzisiaj mieli pierwsze obozowe zawody, najpierw był telefon: mamo trzymaj kciuki, a potem: mamo nasza drużyna wygrała. A ile radości w głosach i nie tęsknią za mamą :(( 

 
       

                  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz