Pochwalę się wam ,że w rodzinie gromadka dzieci powiększy się - lada dzień
siostra męża urodzi swojego pierwszego dzidziusia, a w zimie moja
siostra już po raz trzeci zostanie mamusią.
Wczoraj rano
byłam w pasmanterii i kupiłam mulinki do metryczki i miałam ją
zacząć wyszywać. Zdążyłam tylko przygotować akcesoria i napiąć kanwę na
tamborek , jak dostałam wiadomość , że maluszek pcha się na świat.
Wieczorem zaczęłam haft metryczki. Zrobiłam zaledwie kilka krzyżyków.
Mam nadzieję dzisiaj zrobić więcej.
Wczoraj spędziłam dzień w biegu.
Chłopcy wrócili od babci i szybko robiłam pranie , prasowanie i pakowałam ich na następny wyjazd.
Dzisiaj
rano mąż odwiózł ich wraz z moimi rodzicami samochodem do Krakowa.
Stamtąd wyruszyli pociągiem do Warszawy, a jutro mają się stawić na
miejscu zbiórki i wraz z grupą jadą na obóz konny. Dobrze , że są
babcie- ja już po urlopie nie mogłam ich odwieźć do Warszawy. Spędzą dwa
tygodnie na obozie w gospodarstwie agroturystycznym " SOSNOWE" w
maleńkiej wiosce w okolicach Łomży. Obóz pod namiotem z nauką jazdy
konnej. Pierwszy raz wyruszyli tak daleko sami. Dotąd spedzali wakacje z
nami, albo z moimi rodzicami. Na obozie jeszcze nigdy nie byli, ale mam
nadzieję ,że sobie poradzą i wrócą zadowoleni. Michał kocha zwierzęta a
jazda na koniu to jego marzenie. Ze względu na stan zdrowia nie może
uprawiać sportów, ale jazda na koniu jest dozwolona.
A to już Kraków chwilkę przed odjazdem. Zdjęcie z komórki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz